Krzysztof Mineyko
ostatnia zmiana: 29 Sierpnia 2000
Ostatnio dostałem od swojej kuzynki z Warszawy artykuł opublikowany w Magazynie Wileńskim na temat rodziny Mineyków. W tym artykule autor przytoczył wiele faktów z życia członków tej rodziny. Postanowiłem napisać o jednej postaci, o Zygmuncie Mineyko (1840-1925). Był on spokrewniony z rodziną Papandreou, słynnych polityków greckich. Zygmunt Mineyko był tym Polakiem, który świadomie wybrał Grecję jako swoją drugą ojczyznę i ze szczerym oddaniem dla tego kraju spędził ostanią część swego życia w Atenach.
Pochodzenie rodzinne
Zygmunt Mineyko urodził się w polskiej rodzinie ziemańskiej we wsi Bałwaniszki, koło Oszmiany, niedaleko od Wilna. Obecnie ta wieś znajduje się na Białorusi. Jego ojciec był włascicielem średniej wielkości majątku, liczącego około 1000 hektarów, składającego się głównie z lasów. Utrzymywał rodzinę ze spedarzy drzewa, zboża, wełny, orzechów i innych produktów rolnych. Rodzina była bardzo patriotyczna i brała udział we wszystkich powstaniach i spiskach wymierzonych przeciwko wszechpotężnej Rosji. Ojciec Zygmunta, Stanisław, w swojej działalności patriotycznej współpracował nie tylko z polskimi organizacjami ale również z liteweskimi. Na przykład był blisko zaprzyjaźniony z biskupem żmudzkim Maciejem Wołonczewskim (1801-1875), który propagował jezyk litewski, pisząc głównie w tym języku.
Rodzina Mineyków miała korzenie litewskie, jak wiele polskich rodzin z terenów Wileńszczyzny. Była to starożytna rodzina rycerska Wielkiego Księstwa Litewskiego. Pierwsze wzmianki o rodzinie sięgają czasów XV wieku. Około roku 1434 w przywilejach Kazimierza Jagiellończyka wspomina się o nadaniu ziem tej rodzinie na terenie Żmudzi.
Pochodzenie nazwiska wskazuje na żródła litewskie. Na początku Mineykowie używali nazwisko "Miniat". To litewskie nazwisko pochodzi od dwóch wyrazów: "minti" i "jot". Wyraz "minti" ma dwa znaczenia: "pamiętać" albo "tratować". Wyraz "jot" oznacza "jeździec konny". Jednym słowem nazwisko "Miniat" oznaczało "wspaniały jeździec" albo "tratujący jeździec". Było dawane temu, którego należało pamiętać za jego dobre umiejętności jeździeckie. Gdy Litwini zaczeli ulegać wpływom ruskim, a potem polskim, często do nazwiska litewskiego dodawano słowiańskie przezwisko. Przeważnie to przezwisko zaczynało się od tych samych liter, którymi zaczynało się nazwisko litewskie. Rusini i Polacy nie rozumieli języka litewskiego. Stryjeczny dziad kiedyś mi powiedział, że jeden z pierwszych Mineyków miał niezwykły wyraz twarzy. Według niego ludzie nadali przezwisko od słowa "mina", co trochę przypominało nazwisko litewskie. Przez jakiś czas Mineykowie używali dwa nazwiska "Miniat Mineyko" niejako mówiąc, że nasze prawdziwe nazwisko jest "Miniat" ale jesteśmi znani w okolicy jako "Mineyko". Ponieważ "Miniat" dla Polaków brzmiało zbyt obco i Mineykowie zapomnieli język litewski, po jakimś czasie zaczeli używać jedynie nazwisko "Mineyko". I tak pozostało po dziś dzień. Ten, dość przydługi komentaż na temat pochodzenia nazwiska, wskazuje jak nazwiska zmieniają się pod wpływem zmian w przynależeniu do różnych społeczeństw.
Wielu Mineyków w przeszłości odegrało pewną rolę polityczną czy literacką. Na przykład Tomasz Mineyko (1730-1834) podpisał w roku 1764 w imieniu województwa połockiego akt elekcji króla Stanisława Augusta Poniatowskiego. Był aktywny politycznie przez całe swoje życie. Został wybrany na marszałka szlachty kowieńskiej w 1785 roku. Odegrał on również bezpośrednią rolę w pracach nad Konstytucją 3 Maja. Coprawda w swoich poglądach był zwolenninkiem utrzymania praw wyborczych na podstawie pochodzenia szlacheckiego. W tej sprawie oponował Hugonowi Kołłontajowi, który chciał wprowadzić prawa wyborcze opierające się jedynie na prawie posiadania, wykluczając szlachtę chodaczkową z praw elekcyjnych. Pod tym względem Kołłontaj chciał wprowadzić idee Rewolucji Francuskiej do Polski. Pomimo pewnych wątpliwości Tomasz Mineyko głosował za Konstytucją 3 Maja. Przystąpił nawet jako pełny członek do pierwszej polskiej partii politycznej, Stowarzyszenia Przyjaciół Konstytucji 3go Maja. Gdy Polska i Litwa uległy rozbiorom brał bezpośredni udział w Powstaniu Kościuszkowskim. Był wybrany do ścisłego grona przywódców. Został pełnym członkiem Deputacji Centralnej Wielkiego Księstwa Litewskiego.
Tomasz Mineyko przyjaźnił się również z Aleksandrem Fredrą (1793-1876). Przechował w 1812 roku Fredrę, oficera Armii Napoleońkiej przy odwrocie wielkiej armii i ułatwił mu przedostanie się za granicę. Dał też Fredrze w prezencie piekny zegarek, który przechowywał się w rodzinie Fredrów, a potem przeszedł jako pamiątka po sławnym komediopisarzu do Szeptyckich. Komediopisarz w swoich komediach odzwierciedlił życie na dworach litewskich, które miał możność zaobserwować przebywając u Tomasza.
W następnych pokoleniach Mineykowie mieli również wpływ na polską literaturę. Na przykład Henryk Sienkiewicz (1846-1916), mając teściową Wandę Mineykównę, odwiedzał wiele razy Mineyków na Litwie. To właśnie będąc u nich usłyszał wiele legend rodzinnych, które potem przelał na papier w wielu swoich powieściach. W głównej katedrze wileńskiej znajduje się duża tablica pamiątkowa wmurowana w ścianę, poświęcona rodzinie Wawrzeckich. Rodzina ta ma bardzo legendarną przeszłość. Podobno ich pierwszy przodek walczył w bitwie pod Grunwaldem. Nazywał się on Skrzetuski. Bardzo się w tej bitwie odznaczył za co król wynagrodził go szlachectwem. Jeden z jego potomków miał bardzo niespokojną naturę. Nazywał sie Wawrzyn Skrzetuski. Tak bardzo narozrabiał w Polsce, że musiał z tamtąd uciekać. Wyjechał na Litwę. Tu aby lepiej się ukryć zmienił nazwisko ze Skrzetuskiego na Wawrzeckiego, od swego imienia Wawrzyn. Natomiast majątek w którym osiadł nazwał od swego poprzedniego nazwiska: Skrzetustowo. Rodzina Wawrzeckich bardzo się później odznaczyła na Litwie. Niestety rodzina w linii męskiej wymarła. Ostatnim potomkiem rodziny była Emilia Wawrzecka, która wyszła za Tomasza Mineyko (1806-1855). Legenda o rodzinie Skrzetuskich była przekazywana w rodzinie z pokolenia na pokolenie. Gdy Sienkiewicz ożenił się z kuzynką Mineyków, przyjeżdżał do ich majątku i tu usłyszał tę legendę. Tak powstał jeden z głównych jego bohaterów powieści "Ogniem i mieczem".
Bardzo podobnie Sienkiewicz wykreował postać Zagłoby. Tym razem poprostu opisał swojego teścia, Szetkiewicza (1827-1898). Szetkiewicz lubił wypić, był wysoki i otyły, z małymi oczkami. Bardzo lubił towarzystwo. Chodził zawsze w długim, żóltym płaszczu. Pół Warszawy znało jego i jego żarciki. Był bardzo lubiany. Pomimo hulaszczej natury potrafił zawsze stanąć po uczciwej stronie. W dodadku miał sukcesy finansowe, umiejętnie inwestujac swoje pieniądze. Jednym słowem był zupełnym pierwowzorem Zagłoby.
Inny bohater "Potopu", Longin Podbipięta miał swój pierwowzór. Był nim pan Longin Podbipieta, sąsiad rodziny Romerow w Wilnie i wyglądał dokładnie jak jego następca z powieści. Gdy Sienkiewicz odwiedzał Mineykow w Wilnie, odwiedzał także Romerów, którzy byli blisko zaprzyjaźnieni z Mineykami.
Nawet w czasach współczesnych polscy pisarze szukali natchnienia w pewnych postaciach związanych z Mineykami. Gdy Tadeusz Konwicki napisał "Kompleks polski", swoją nieudaną próbę wywalczenia wolnej Polski podczas walk partyzanckich w czasach II Wiojny Światowej zidentifikował z nieudanymi próbami Zygmunta Mineyki, który podjął nierówną walkę podczas Powstania Styczniowego. Wyraźnie postać Mineyki opisana w tej powieści jest alegorią Konwickiego zmagań z niemieckimi okupantami.
Życie przed osiedleniem w Grecji
Ponieważ Zygmunta Mineyki starszy brat, Eustachy, miał poważne trudności ze wzrokiem, rodzice nie posyłali obu chłopców do szkoły. Zatrudniali nauczycieli, którzy uczyli dzieci w domu. Jeden z pierwszych nauczycieli przywiązywał ogromną wagę do umiejętności oratorskich. W przypadku Eustachego, który był praktycznie niewidomym, tylko te umiejętności naprawdę mogły być rozwijane. Przy tej okazji Zygmunt od najmłodszych lat był pod wpływem tych nauk. Zresztą do końca życia nigdy nie zapomniał tego nauczyciela.
Trafił do gimnazjum wileńskiego, gdy miał 11 lat. W tym czasie stosowano karę chłosty za najdrobniejsze przewinienia. Raz w tygodniu, w soboty, dyrektor szkoły wyczytywał z listy tych uczniów, którzy zasłużyli na tę karę. Wysokość kary była proporcjonalna do ilości ocen zerowych, również niegrzeczne zachowanie powodowało większą karę. Uczniowie wyczytani z listy ustawiali się w kolejkę i maszerowali do sali, gdzie odbywała się egzekucja. Karę wymierzał woźny. Dzecko musiało zdjąć spodnie, położyć się na brzuchu, i bicie było wykonywane brzozowymi gałązkami, moczonymi w wodzie. Krzyk ofiar roznosił się po całej szkole godzinami i powodował cuda w postępach naukowych uczni. Zygmunt poprzysiągł sobie, że nigdy nie pozwoli aby go bito. W zwązku z czym uczył się niezmiernie pilnie.
Niestety bicie uczni było również stosowane z powodów politycznych. Zygmunt był świadkiem jeszcze na początku swojej nauki, gdy pewien starszy student otwarcie krytykował władzę rosyjską. Za to został ukarany publicznym biciem, stu uderzeniami batów. Uczniowie szkoły musieli być świadkami wymierzania kary. Władze oczekiwały, że w ten sposób studenci oduczą się jakichkolwiek wywrotowych poglądów. Nieszczęśliwy chłopak zemdlał w trakcie chłosty. Zresztą jego plecy nie były w stanie znieść więcej razów. Lekarz przerwał egzekucję. Reszta kary miała być wymierzona, gdy chłopak wróci do zdrowia. Nikt więcej nie słyszał o tym studencie. Były plotki, że zmarł w szpitalu. Inni mówili, że został wysłany do karnych oddziałów wojskowych walczących w Czeczni z powstańcami. Jednym słowem nikt nic konkretnego o nim się nie dowiedział. Nawet rodzice nie byli w stanie zapytać o losy swego syna. Gdyby to zrobili, czekała ich Syberia. A ponieważ chłopak pochodził z biednej rodziny, nie było ich stać na łapówki.
W tym czasie wiele wydarzeń podburzało wileńską młodzież do działalności patriotycznej. Władze, aby pozbyć się buntowników stosowały pobór wojskowy w formie "branek". Polegało to na tym, że administracja wojskowa przygotowywała szczegółowe listy poborowe, które zwykle obejmowały z góry ustalony procent młodych ludzi. Nieszczęśnicy zaciągnięci do wojska podczas branki, byli żegnani tak jak się żegnało zmarłych. Szli do wojska na 35 lat. Nigdy nie mieli żadnej szansy na awans. Stawali się najniższym służbistą w armii carskiej. Nazywano ich pogardliwie "stupajka". Często podczas służby zapominali ojczysty język. Gdy wracali na starość do rodzinnych domów, byli już zdziwaczałymi starcami, stając się jedynie ciężarem dla całej rodziny. Z tego poboru nie była zwolniona szlachta zagrodowa a jedynie zamożni właściciele ziemscy. Było to dużą kością niezgody pomiędzy okoliczną ludnością a władzami.
Zygmunt był również świadkiem jeszcze okrutniejszych wydarzeń. Władze wpadły na pomysł aby pobierać chłopców z rodzin żydowskich do wojska w wieku siedmiu lat, gromadząc ich w specjalnych szkołach wojskowych. W ten sposób państwo mogło zredukować ludność żydowską, zamieniając ich synów na cheścijan. Działy się sceny dantejskie, gdy policja i wojsko tygodniami zapędzało dzieci żydowskie do koszar. Płaczące matki były odpędzane kolbami karabinów od własnych synów. Podczas tego poboru wielu urzędników napełniło sobie kieszenie łapówkami. Tylko bogaci Żydzi byli w stanie wykupić swoje dzieci. Pobór żydowskich chłopców trwał tak długo, aż kieszenie wszystkich rodziń żydowskich w Wilnie doszczętnie się opróżniły.
Tego rodzaju wydarzenia obudziły w Zygmuncie przekonanie, że jedynie walka zbrojna może doprowadzić do polepszenia losu ludzi na Litwie. Jednakże taka postawa musiała być dobrze zamaskowana. Wykrycie prawdziwych intencji groziło Syberią, a nawet śmiercią. Jednym słowem skrytość, dwulicowość, umiejętnośc kłamania, zdolność do konspiracji stały się obywatelskimi cnotami. Jedynie wolne społeczeństwo może sobie pozwolić na wychowywanie młodzieży w duchu pradomówności i szczerości. Zygmunt bardzo wcześnie zrozumiał, że w swoich poczynaniach musi naśladować postać Konrada Wallendroda.
Rząd carski wprowadził dekret, że z każdej rodziny szlacheckiej przynajmniej jeden syn musi wybrać karierę wojskową. W tym celu zorganizowano kilka szkół oficerskich. Ponieważ brat Eustachy nie mógł służyć w wojsku ze względu na jego wzrok, Zygmuntowi przypadła ta rola. Tak się złożyło, że starsza siostra Abertyna wyszła za mąż za Kurlandczyka, Tydmana. Szwagier służył w armi w randze oficerskiej. Aleksander Tydman miał dwóch ciotecznych braci w stopniu pułkownika i generała w najwyższym dowódctwie. Generał Franz-Edward Todtleben (1818-1884) był pupilem cara Aleksndra II. Odznaczył się on niezwykłymi zdolnościami podczas Wojen Krymskich w latach 1853-56. Zaprojektował on fortyfikacje wokół miasta Sewastopol, które uratowały Krym. Gdy połączone siły Wielkiej Brytanii, Francji, Sardynii, i Turcjii uderzyły przeciwko armii rosyjskiej Sewastopol bronił się ponad rok przed najeźdźcą. Wojna miała niezwykle krwawy przebieg. Historycy - rosyjscy, francuscy i angielscy - w równym stopniu podkreślają niezwykłe zdolności Todtlebena. Gdy poprzedni car, Mikołaj I zmarł zamartwiając się przebiegiem Wojny Krymskiej, jego następca Aleksander II awansował głównego bohatera z Sewastopola do rangi generała i lubił przebywać w jego towarzystwie. Za poradą generała Zygmunt wstąpił do najlepszej szkoły wojskowej, specjalizującej się w dziedzinie inżynierii. Była to Mikołajowska Szkoła Inżynierii, ulokowana w Pałacu Letnim w St. Petersburgu. Do tej szkoły trafiały dzieci książąt i najwyższej arystokracji rosyjskiej. Pomoc ze strony szwagra i jego rodziny gwarantowała Zygmuntowi dostęp do tej uczelni.
Wstąpienie do tej uczelni nie było łatwą sprawą. Przyjmowano jedynie 25 nowych kandydatów rocznie. Egzaminy były przeprowadzane w sposób uczciwy. Niemniej komendant szkoły zawsze starał się wyselekcjonować dzieci najbardziej uprzywilejowanych osób. Polacy nie byli faworytami. Jednakże Zygmunt zdał egzaminy tak dobrze, że znalazł się na trzecim miejscu pomiędzy najlepszymi uczniami. Od początku był dyskryminowany przez dyrektora szkoły, który zdawał sobie sprawę z tego. że absolwenci w przyszłości będą odgrywali wiodącą rolę w Rosji i nie dowierzał Polakom. Sytuacja się zmieniła po pewnym wydarzeniu. Otóż car Aleksander II co roku uczestniczył we mszy za duszę cara Pawła, który został uduszony przez swego syna, Aleksandra I w jednej z komnat Pałacu Letniego. Po mszy, jak zwykle zwiedzał szkołę. Car zawsze interesował się wszystkimi szczegółami dotyczącymi tej uczelni. Gdy Zygmunt został mu przedstawiony, generał Todtleben nadmienił, że ten młody student jest jego krewnym. Od tego czasu postawa komendanta szkoły całkowicie się zmieniła w stosunku do niego.
Wykładowcy na uczelni byli najwyższej klasy. Zygmunt z całym poświęceniem studiował inzynieryjne i wojskowe przedmioty, mając nadzieję w przyszłości wykorzystać tą wiedzę dla dobra ojczyzny. Jego ulubionymi dziedzinami była wojskowa kartografia i matematyka.
Podczas studiów nawiązał kontakty z polskimi studentami z innych uczelni. Założył z nimi polską bibliotekę, starając się propagować polską kulturę i język. Ta działalnośc miała charkter konspiracyjny. Gdy dotarła do niego wiadomość o krwawej masakrze polskiej ludności na Placu Zamkowym w Warszawie na wiosnę 1861 roku, zdecydował się porzucić szkołę. Oczekiwał wybuchu powstania. Nie chciał być wysłanym do tłumienia walk przeciwko własnym rodakom. Pod zmyślonym pretekstem wrócił na Litwę. Podjął działalność konspiracyjną w powiecie oszmiańskim. Gdy policja zaczęła deptać mu po piętach, uciekł za granicę, do Włoch. Wstąpił do Szkoły Wojskowej w Genui, zorganizowanej przez Garibaldiego w roku 1861. Szkoła ta przygotowywała przyszłych polskich powstańców. Zygmunt nawet wykładał w tej szkole w dziedzinie fortyfikacji wojskowej. Jednakże po roku opuścił tę szkołę z grupą kolegów, którzy zaprzysięgli w następną rocznicę Powstania Listopadowego znaleźć się w Polsce i podjąć walkę zbojną. Po wielu przygodach Zygmunt dotarł w krakowskie i brał udział w pierwszej bitwie Powstania Styczniowego, w bitwie pod Grochowiskami, która odbyła się 18 marca 1863 roku. Pomimo, że Rosjanie przegrali, cała kampania w tym rejonie się nie powiodła.
Zygmunt przedostał się przez Prusy na Litwę. Tam zorganizował grupę 28 partyzantów. Nietety grupa ta została rozbita w pierwszej potyczce przeciwko regularnym rosyjskim żołnierzom, co miało miejsce koło wsi Rosoliszki, około 65 kilometrów od Oszmiany. Tylko jedna osoba została zabita - urzędnik z Oszmiany o nazwisku Połoński. Zygmuntowi udało się ponownie uciec. Schronił się w domu gajowego. Niestety gajowy zdradził swojego gościa. Rosyjscy policjanci aresztowali Zygmunta i zabrali go do wileńskiego więzienia. W rezultacie został on skazany na śmierć przez powieszenie. Matka Zygmunta, Cecylia, błagała osobiście carycę o przebaczenie. Miała w tym poparcie swojego kuzyna, generała Todtlebena. Niestety caryca odmówiła wszelkiej pomocy. Wówczas Cecylia przekupiła generałów Wiesieleckiego i Murawjewa. Kosztowało ją to 9.000 rubli, co było w tym czasie bardzo dużą sumą pieniędzy. Generałowie zamienili wyrok na 12 lat ciężkich robót w kamieniołomach syberyjskich.
Więźniowie musieli iść piechotą tysiące kilometrów aż dotarli na Syberię. Więźniowie pochodzenia szlacheckiego nie musieli być zakuci w kajdany, jedynie ludzie z niższych klas społecznych. Zwykle bardzo niewielu przeżywało taką podróż. Podczas tej wędrówki koło miasta Perm, Zygmunt spotkał więźniów francuskich zesłanych do kamieniołomów syberyjskich za udział w polskim powstaniu 1863 roku. Zapamiętał ich nazwiska, mając nadzieję, że w przyszłości zawiadomi jakoś władze francuskie.
Podczas transportu, pomiędzy miastem Tobolsk i Tomsk, bliski przyjaciel Zygmunta, Strumiłło zachorował na tyfus i zmarł. Ponieważ Strumiłło miał o wiele mniejszy wyrok, był jedynie wysłany na osiedlenie w Syberii, a w dodatku z wyglądu i wieku przypominał Mineykę. Zygmunt podszył się za zmarłego przyjaciela. Podstęp się udał. W wyniku czego, znalazł się wkrótce w Tomsku jako wolny osiedleniec. Tam szybko rozpoczął bardzo intratny handel, produkując czapki, poduszki i sztuczne kwiaty. W końcu rozwinął swoją działalność ekonomiczną dekorując najbogatsze domy w mieście. Jego działalność handlowa umożliwiła sfinansowanie ucieczki z Syberii. Zygmunt kupił wozy, konie, niezbędny prowiant, i wspólnie z dwoma przyjaciółmi, doktorem Okińczycem i Waszkiewiczem, uciekł poprzez Moskwę i St.Petersburg do Zachodniej Europy. W końcu członek tajnej policji, Płaksin, pomógł mu wyjechać z Rosji do Zachodniej Europy. Jego podróż poprzez Rosję była wypełniona wieloma niezwykłymi przygodami, i tylko ten okres z jego życia mógłby być podstawą do napisania interesującej powieści.
Zygmunt opuścił St.Petersburg na pokładzie angielskiego żaglowca, pod przybranym nazwiskiem hrabiego von Mebert. Na początku spędził parę miesięcy w Holandii. Następnie przeniósł się do Paryża gdzie dotarł do cesarza Napoleona III informując go o francukich bojownikach o wolność Waszą i Naszą, pracujących w syberyjskich kamieniołomach. Kiedy car Rosji, Aleksander II odwiedził Francję w 1868 roku, Napoleon III poruszył temat francuskich więźniów na Syberii. Car Rosji nie mógł zaprzeczyć konkretnych nazwisk. Obiecał uwolnić Francuzów. W bardzo krótkim czasie uwolnieni francuscy bojownicy spotkali się w Paryżu ze swoim dobroczyńcą, którego nigdy już nie mogli zapomnieć. Rząd francuski umożliwił Zygmuntowi bezpłatne ukończenie najlepszej na ówczesne czasy Wojennej Akademii zwanej Ecole d’Application d’Etat Major. W ten sposób Zygmunt uzykał wykształcenie w zakresie budowlano-inżynieryjnym, nie mając później nigdy problemu z dostaniem dobrze płatnej pracy.
Życie w Grecji
Po ukończeniu akademii Zygmunt wyjechał do Turcji, a następnie do Grecji, gdzie spędził resztę swego życia. Pracując w Epirze jako naczelny inżynier zaprzyjaźnił się z wieloma Grekami. Ponieważ prowadził głównie prace związane z budową dróg i mostów, zainteresował się również archeologią. Odkrył świątynię Dodony, koło Janiny. W starożytnej Grecji kapłanki zwane Selloi odprawiały tam kult, który przywędrował z Egiptu. Prowadziły spartański styl życia, śpiąc na gołej ziemi, i próbowały odczytywać wolę bożą z szumu dębowych liści albo z gruchotu gołębi. Miały ciemną skórę i porozumiewały się miedzy sobą w afrykańskim języku. W tym czasie Zygmunt zaczął kolekcjonować starożytne monety. Opracował także bardzo szczegółową mapę etnologiczną Epiru.
W 1880 roku poślubił Prozerpinę Manarys, córkę dyrektora gimnazjum w Janinie. Miał z nią dwóch synów: Stanisława i Kazimierza, oraz pieć córek: Andromachę, Jadwigę, Zofię, Cecylie, i Aldonę-Safo.
Podczas swego pobytu w Grecji nigdy nie zaprzestał kontaktów z Polską. Wysyłał artykuły do gazet w Krakowie i Lwowie. Był pierwszym polskim sportowym korespondentem z Olimpiady 1896 roku w Atenach. W swoich korespondencjach poruszał sprawy polityczne dotyczące Grecji. Lubił również pisać na tematy etniczno-społeczne. Z racji uczestnictwa w Powstaniu Styczniowym gorąco popierał dąrzenia niepodległościowe i zjednoczeniowe swojej nowej ojczyzny. W jego kontaktach z greckimi przyjaciółmi zawsze podkreślał, że bez wolnej Polski w sercu Europy nie może być mowy o wolności dla innych narodów tego kontynentu. Ten pogląd przewijał się w jego dziennikarskich korespondencjach. Podczas I Wojny Światowej wielokrotnie podkreślał w swoich publicznych wystąpieniach podobieństwa pomiędzy losami Polski i Grecji.
Małżeństwo z Greczynką związało go na trwałe z kulturą grecką. W swoich pamiętnikach wspominał, że po przyjeździe w te strony nigdy nie mógł się nadziwić urodzie dziewcząt greckich. Wszytkie wydawały mu się pięknościami. Może też dlatego na stałe osiadł w Królestwie Greckim od 1891 roku. Wszytkie swoje zdolności poświęcił nowej ojczyźnie. Pracował w Ministerstwie Robót Publicznych. W 1896 roku był członkiem komisji wykonawczej do spraw Krety. Od 1897 roku pracował jako szef działu topograficznego Sztabu Generalnego Armii. W swoich pamiętnikach wspomina z dużym rozgoryczeniem rezultaty wojny turecko-greckiej. Władze greckie uhonorowały jego poświecenie nadając mu honorowe obywatelstwo.
W swoich poglądach politycznych był gorącym zwolennikiem liberalnego polityka Eleftheriosa Vanizelosa, który założył Partię Liberalną w 1910 roku i był inicjatorem ruchu panhellenizmu. Zygmunt popierał jego taktykę, zwłaszcza, że zaowocowała ona zwycięskimi wojnami bałkańskimi w latach 1912-1913. W zasadzie ten okres doprowadził do wyzwolenia i zjednoczenia większości ziem greckich. Właśnie podczas tych wojen Zygmunt przyczynił się osobiście do sukcesu. Pracując jako szef służb kartograficznych, opracował plan oskrzydlenia wroga. Celem tego planu było zdobycie silnie ufortyfikowanej twierdzy tureckiej "Bizani". Twierdza ta broniła Grekom dostępu do Doliny Janińskiej, a za razem uniemożliwiała zdobycie miasta Janiny. W tym czasie Janina była stolicą Epiru i zdobycie tej miejscowości miało główny cel strategiczny. Pamiętniki Zygmunta wyraźnie wskazują na to, że on osobiście był głównym twórcą tego projektu, który doprowadził do wyzwolenia Janiny w 1913 roku. Niestety król przypisywał autorstwo sobie. Podczas procesu oficerów Sztabu Generalnego w listopadzie 1919 roku prawda wyszła na jaw. Wówczas gazety ateńskie "Patris" i "Nea Ellas" ujawniły rolę Zygmunta w tym zwycięstwie. W rezultacie został on udekorowany Złotym Krzyżem Zasługi.
Wojna z 1912-1913 lat pochłonęła ofiary w najbliższym otoczeniu Zygmunta. Koło Salonik zginął jego zięć, mąż Aldony-Safo, a koło Janiny jego krewny z Litwy, Antoni Mineyko, który przybył z dalekiego kraju aby wziąć udział w wojnie.
Oczywiście dzieci Zygmunta wzrastały w typowo greckim środowisku. Mimo to niektóre córki powychodziły za mąż za Polaków. Syn Stanisław (1875-1924) był lekarzem i służył w armii. Opublikował wiele prac z zakresu medycyny, jak również pisał wiersze. Córka Jadwiga (1886-1932) wyszła za mąż za księcia Stanisława Jabłonowskiego, który był bezpośrednim potomkiem polskiego dowódcy husarii i artylerii w bitwie pod Wiedniem, 12 Sierpnia 1683 roku. Jego przodek, Stanisław Jabłonowski, bezpośrednio przyczynił się do stratowania Turków w Lasku Wiedeńskim. Córka Cecylia większość swego życia spędziła w U.S.A. Wyszła za John’a Wilhelma Quinn’a, Irlandczyka. Był on profesorem na Uniwersytecie Waszyngtońskim. Córka Aldona-Safo wyszła za oficera greckiej armii, Livertana. Syn Kazimierz był prezydentem polsko-greckiego towarzystwa handlowego w Atenach. Córka Andromacha wyszła za mąż za hrabiego Ludwika Potockiego. Należał on do słynnej rodziny Potockich, którzy wyprodukowali nie mniej niż 35 senatorów, trzech hetmanów i jednego Hetmana Polnnego w niespełna dwieście lat. Córka Zofia (1883-1981) wyszła za mąż za Georgiosa Papandreou, który później został premierem Grecji, i z którym miała syna Andreasa, również późniejszego premiera.
I Wojna Światowa miała bezpośredni wpłych na przekonania polityczne Zygmunta. Gorąco wierzył, że wielkość Grecji może tylko być zrealizowana pod kierunkiem Venizelosa. Stał się prawdziwym greckim patriotą. Jeżeli chodzi o politykę europejską to stał po stronie Entanty. Jako Polak był przeciwnikiem Niemiec. Z tego powodu aktywnie zwalczał proniemiecką politykę króla Konstantego i jego zwolenników. Dlatego temu okresowi poświęcił dużą część swoich pamiętników. Jest nim 42-tomowa Kronika Wojny (1915-25). Jest to bardzo szczegółowy komentaż dotyczący walk politycznych w Grecji z tego czasu. W oczach Zygmunta ta walka miała wyraźnie dramatyczność walki dobra ze złem. Według niego dobro było całkowicie po stronie Liberałów, do których należał jego zięć. Natomiast polityka króla Konstantego była wcieleniem zła. Monarcha był określany jako tyran i zdrajca interesów Grecji. Zygmunt uważał, że dwór i armia z nim związana łamała konstytucję. Genialność Venizelosa miała polagać na dostrzeżeniu faktu, że jedynie Entanta naprawdę popierała zjednoczenie Grecji. Tylko to poparacie mogło gwarantować bezpieczne granice odrodzonej Grecji. Zygmunt uważał, że taka postawa była prawdziwie patriotyczna. Kiedy król zdymisjonował rząd Venizelosa pod koniec 1915 roku i nawiązał przyjacielskie kontakty z państwami centralnymi Europy, Zygmunt uznał to za zdradę prowadzącą do rozbiorów Grecji. Miał wyraźną nadzieję, że naród zorientuje się w sytuacji i przeciwstawi się nikczemności króla.
W tym czasie Georgios Papandreou pełnił funkcję prefekta na wyspie Lesbos. Nowy premier, Gunarys, odwołał go z tego stanowiska, zresztą przeciwko sentymentom tamtejszej ludności. Venizelos wykorzystał tę dymisję do ostrej walki przeciwko rządowi. W tym czasie walka polityczna w Grecji podzieliła się na dwa fronty, jeden popierający króla, a drugi przeciwko niemu.
Venizelos wysłał w wielkim sekrecie Papandreou do Mitilini, stolicy wyspy Lesbos. Miało to miejsce 22 września 1916 roku. Duża ostrożność była niezbędna ze względu na możliwość zamachu na życie Georgiosa. W tym czasie Papandreou pełnił funkcję dyrektora politycznego Partii Liberalnej. Pojechał na wyspy w celu zorganizowania powstania. Planował aby zacząć bunt przeciwko królowi na wyspie Lesbos, Limmos, Tendos, i kilku innych mniejszych. Mineyko w pełni popierał swego zięcia w jego zamiarach politycznych. W pełni ufał jego zdolnościom oratorskim, które całe życie wysoko cenił. Był przekonany, że tłumy podejmą działania zgodnie z planami, gdy tylko ludność będzie miała szansę wysłuchać tego polityka. Razem z Georgiosem pojechał na wyspy Stanisław, syn Mineyki. Jechał tam aby opiekować się rannymi, co powstanie niechybnie mogło przynieść.
W Atenach pozostała żona Zofia i starzy rodzice, wszyscy w wielkim niepokoju. Zresztą zagrożenie wcale nie było tylko wymierzone przeciwko powstańcom. Najbliższa rodzina buntowników w równym stopniu była narażona na śmierć.
W końcu Venizelos opuścił Ateny, w nocy z 24 na 25 września 1916 roku. Jechał aby połączyć się z powstańcami, którzy odnieśli zdecydowany sukces. Odpłynął z Pireusu na Kretę, gdzie powstanie się rozszerzyło. Mineyko był dumny ze swojego zieńcia i syna. Mieszkańcy Lesbos przyjeli entuzjastycznie obu młodych ludzi. Szybko zorganizowali oni grupę zbrojną, która zajęła miejsowe koszary i rozbroiła część wojskowego oddziału. Niestety pozostała część żołnierzy próbowała schwytać Georgiosa i Stanisława. Syn, Stanisław pozostał w mieście z tylko jednym powstańcem. Gdy załoga ich zaatakowała umiejętnie obaj się bronili, trzymając żołnierzy w bezpiecznej odległości od siebie. Następnego dnia Papandreou zorganizował wiec na który zaprosił nie tylko mieszkańców ale i wszystkich żołnierzy. Tak jak Zygmunt przypuszczał, Papandreou porwał swoją retoryką tłumy, doprowadzając do ogłoszenia republiki Lesbos. Król został zdetronizowany, a ludność uznała go za zdrajcę. Georgiosa przemowa nawoływała do równości i wolności wszystkich ludzi. Był to prawdziwy nawrót demokracji greckiej. Jego wpływ na żołnierzy i policjantów był tak duży, że zerwali oni wszelkie oznaki stopni wojskowych z mundurów.
Papandreou stanął na czele reprezentacji narodowej wysp Lesbos, Limmos i kilku innych mniejszych. Utworzono rewolucyjne wojsko. Stanisław zorganizował szpital. Ludność odnosiła się z dużym entuzjazmem do nowej władzy. Venizelos przybył do Mitilini 7 października 1916 roku. Tłumy mieszkańców witały go entuzjastycznie jako szefa Rządu Tymczasowego. Właśnie wtedy zarysowały się wyraźne różnice w poglądach politycznych pomiędzy Venizelosem a Papandreou. Może to wynikało po części z różnicy wieku. Venizelos nie chciał tak radykalnych zmian jak Papandreou proponował. Największą kością niezgody było podeptanie przez żołnierzy oznak królewskich, zresztą do którego Stanisław najbardziej entuzjastycznie nawoływał. Venizelos nie chciał tak radykalnych zmian, był o wiele bardziej ostrożny. Ku zaskoczeniu ogółu społeczeństwa, występował w imieniu króla i nakazał przywrócenie insygniów królewskich na mundurach. W tamtych czasach względy międzynarodowe wymagały powolnych przemian społecznych. Nie mogąc zaprzeczyć ogromnego powodzenia jakim Papandreou cieszył się pomiędzy mieszkańcami Mitilini, mianował go gubernatorem wyspy. Jednak po niedługim czasie, gdy podniecenie polityczne przygasło, został on przeniesiony na stanowisko gubernatora wyspy Chios. Ta nowa pozycja była znacznie mniej prestiżowa od poprzedniej.
Niestety zwolennicy Partii Liberalnej w Atenach pozostali zupełnie bierni. Nie podjęli żadnej akcji popierającej Rząd Tymczasowy. Rodzina Mineyko żyła naprawdę w strachu, śpiac z bronią w ręku. Młodszy syn, Kazimierz uciekł do Pireusu i odpłynąl na Kretę aby trafić pod skrzydła Rządu Tymczasowego. W kwietniu 1917 roku był już w Salonikach na froncie. Na początku 1919 roku awansował do stopnia porucznika. W końcu został odznaczony medalem za waleczność. W tym czasie Stanisław opuścił Mitilini i przybył do Salonik. Służył jako lekarz wojskowy. Tymczasem Papandreou z ogromnym talentem zarządzał wyspą Chios. Odegrał dużą rolę w zabezpieczeniu ludności przed głodem. Otaczał szczególną opieką rodziny żołnierzy, zwłaszcza rodziny poległych. W swoich pamiętnikach Mineyko wspominał go jako jednego z najzdolniejszych polityków liberalnych, jako konkurenta, a już na pewno jako następcę Venizelosa. Razem z Georgiosem przebywała jego żona, Zofia. W tym czasie wszyscy mieszkańcy byli narażeni na naloty samolotów tureckich. Prawdziwą sensacją było zestrzelenie jednego z tych samolotów. Papandreou miał wiele osiągnięć na wyspie Chios. Prawdopodobnie najważniejszym było zorganizowanie efektywnej dystrybucji żywności. Rownież zlikwidował spekulację. Venizelos doceniając jego umiejętności organizacyjne zaproponował mu objęcie dyrekcji zaopatrzenia Aten i Pireusu. Georgios wahał się przed objęciem tej funkci. W końcu się jej podjął, wpływając w znacznym stopniu na polepszenie warunków życia ludności. Doprowadził do weryfikacji liczby ludności. Wprowadzenie rządowego monopolu w dystrybucji żywności szybko doprowadziło do poprawy zaopatrzenia. Choroba przerwała tę pracę. W następstwie tej choroby Georgios powrócił na wyspę Chios. Wtedy to właśnie urodził się jego syn, Andreas. Było to 5 lutego 1918 roku.
W tym czasie Papandreou ugruntował swoje republikańskie poglądy. Teść te poglądy bardzo popierał. Georgios wyraził je w artykule pod tytułem "Naród i król" opublikowanym w dzienniku "Patris" 21 kwietnia 1921 roku. Ten artykuł został ostro zaatakowany przez prasę rządową. Policja zaczęła regularnie nachodzić dom Mineyków. Aby nie narażać rodziny na niebezpieczeństwa, Papandreou oddał się dobrowolnie w ręce policji. Został wtrącony do celi więziennej pozbawionej światła. Próbowano go złamać psychicznie. Rozprawa sądowa i wyrok półtora roku więzienia były głośnym wydarzeniem w kraju.
W maju 1921 roku aresztowano również Stanisława Mineykę, osadzając go w tym samym więzieniu.Obaj zostali wypuszczeni w czerwcu 1921 roku. Papandreou odrzucił propozycję złożenia prośby o ułaskawienie. Doczekał się rozprawy rewizyjnej. Wykorzytał rozprawę jako forum do głoszenia swoich poglądów. Mineyko w swoich pamiętnikach nie miał najmniejszych wątpliwości, że przed jego zięciem stoi wielka kariera polityczna.
Dwa lata później Papndreou został ministrem spraw wewnętrznych. Jednak miał on wielu wrogów w kręgach konserwatywnych. W Mitilini dokonano nań zamachu. Często zwierzał się ze swoich poglądów teściowi. Mineyko ostrzegał go przed pojednawczymi deklaracjami premiera Metaksa. Widział w nim po prostu zdrajcę Grecji. Pod tym względem się nie pomylił.
Prolog
Losy potomków Zygmunta Mineyki potoczyły się bardzo różnie. Mieszkają oni w wielu różnych krajach: Grecji, Polsce, Francji, Anglii, Kanadzie, i Stanach Zjednoczonych. Mówią różnymi językami: po grecku, po polsku, po francusku, i po angielsku. Można znaleźć szczegóły na temat ich życia na Internecie pod adresem http://www.interlog.com/~mineykok.
Niektórym nie udało się dożyć starości. Na przykład Stanisław Mineyko zmarł w Atenach 15 listopada 1924 roku na gruźlicę. Nad grobem żegnał go Georgios Papandreou. Inni mieli liczne potomstwo i dożyli późnej starości. Mam jednak wrażenie, że dzisiątki potomków Zygmunta Mineyki pamiętają o nim. W dość niezwykły sposób pozostał w ich pamięci. Na przykład Andreas Papandreou mieszkał z dziadkiem jako dziecko i był blisko z nim emocjonalnie związany. Zresztą Zygmunt Mineyko bardzo kochał swego wnuka, w którym widział odzwierciedlenie własnej osoby. Pisał o nim z dumą do swoich przyjaciół z Litwy. Może dlatego Andreas nazwał jednego ze swoich synów Andrew Mineiko. Matka, Margaret Papandreou połączyła te imiona w jedno i nazywała syna Andriko.
Próbowałem na własną rękę potwierdzić rolę jaką Zygmunt Mineyko odegrał w wyzwoleniu Janiny czy odkryciu świątyni Dodona. Zwróciłem się w tej sprawie do Hellenistycznego Ministerstwa Kultury w Atenach. Niestety nikt mi nie mógł potwierdzić prawdziwości tych faktów. Możliwe, że jego rola była nieznaczna. Jednakże myślę, że spóścizna pamiętnikarska Zygmunta Mineyki nie może być niedoceniona. Praktycznie przelał on na papier wrażenia z całego swego długiego życia.